środa, 29 maja 2013

Muffiny - pizzowe

       Muffiny to moja ulubiona forma zabawy w kuchni. Nauczyłam się je przygotowywać na różne sposoby - od słodkich, po słone. I piec je w najróżniejszych ilościach - do dzisiaj mój rekord wypieczenia tych maleństw wynosi okrągłe 100 sztuk, nie zjadając nawet jednej. Ale wtedy muffiny były czekoladowe, a ja potrzebowałam poprawić humor w trybie natychmiastowym. 
       Dziś przedstawię jedną z wariacji słonych, które przyjęły się z bardzo pozytywnym odbiorem. 

* * *

Muffiny - pizzowe

Składniki suche:
- 2 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- pół łyżeczki soli
- 1,5 łyżeczki suszonego oregano

Składniki mokre:
- 2 jajka
- 100 g masła
- szklanka maślanki
- papryka czerwona 
- 100 g sera typu feta
- 20 g suszonych pomidorów

Paprykę myjemy, kroimy na części i usuwamy gniazdo wraz z nasionami. Skrapiamy oliwą, zawijamy w folię i pieczemy w piekarniku 15 min w temp. 200 st. C. Już upieczoną obieramy ze skórki i kroimy w kostkę.
Suche składniki mieszamy z suchymi, a mokre z mokrymi (ser feta oraz suszone pomidory również kroimy w kostkę). Następnie wszystkie składniki łączymy razem i pieczemy 25 min w temp. 200 st. C.

Muffiny są dobre zarówno podane na ciepło, jak i na zimno.
Osobiście podaję je wraz z paprykowym dipem (2 łyżki majonezu + 4 łyżki jogurtu naturalnego + papryka ostra i słoda + sól, pieprz).

Smacznego!

niedziela, 19 maja 2013

Truskawki, biszkopt i bita śmietana.

        Mam milion powodów, by nie prowadzić tego bloga - brak pięknej fotografii, która przykuwała by uwagę. Brak stałego dostępu do internetu - mój lapotop znów przecież nie działa (zdecydowanie mój sprzęt elektroniczny mnie nie lubi). Można było by dołożyć jeszcze brak czasu, a czasem i chęci. A przecież gotowanie nie jest dla mnie karą. To wytchnienie, chwile zapomnienia...
        Dlatego od dziś nie szukam już wymówek - ani tu, ani do wielu innych rzeczy. Internet - mogę przecież korzystać na wydziale, na bardzo denerwującym (ale wciąż działającym) komputerze. Brak czasu - doba ma w końcu 24 godziny, co daje 1440 minut, czyli 86400 sekund - a wśród nich trzeba umieć znaleźć chwilę dla siebie. Dla rzeczy, które sprawiają radość. Które przynoszą uśmiech.

                                                              * * *

A na dobry początek:

                  Truskawki, biszkopt i bita śmietana.



Biszkopt:
2 jajka
- mąki tyle ile ważą jajka
- cukru tyle ile ważą jajka
- ok. 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Jajka ubić z cukrem na gęstą i puszystą masę. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, przesiać do ubitych jajek i wymieszać delikatnie łyżką. Foremkę 20 x 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia, przelać ciasto i wstawić do piekarnika. Piec ok. 20 minut w temperaturze 180 st. C. 

Czekoladowa masa:
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady
- 4 łyżki mleka
- truskawki - ok. 500 g

Tabliczkę gorzkiej czekolady z 4 łyżkami mleka rozpuścić na parze oraz odstawić do wystygnięcia. Następnie rozsmarować na wystudzonym biszkopcie. 
Na czekoladzie ułożyć truskawki, jedna obok drugiej. 

Masa śmietanowa: 
350 ml śmietany kremówki
- 1 tabliczka białej czekolady 
- 4 łyżki mleka

Białą czekoladę z 4 łyżkami mleka rozpuścić na parze i pozostawić do wystygnięcia. Śmietanę ubić, a następnie dodać ostudzoną białą czekoladę i razem zmiksować. Masę śmietanową wyłożyć na truskawki i całość wstawić do lodówki. 

Dodatkowo można zetrzeć trochę gorzkiej czekolady i posypać wierzch ciasta w celu dekoracji.